niedziela, 2 marca 2014

007. JUNHYUNG, I

10 komentarzy:
Witam! :) W dzisiejszej notce zamówienie dla Mafuyu, scenariusz z Junhyung'iem z BEAST :)
Mam nadzieję, że jest romantycznie. Przepraszam, że tak późno ale zupełnie nie miałam weny na taki scenariusz. Weekend jednak minął mi bardzo miło i pisałam to opowiadanie z przyjemnością. Mam nadzieję, że się spodoba :)
Zapraszam do czytania i komentowania. Jestem zmuszona dalej blokować zamawianie, ale obiecuję, że następny scenariusz będzie wkrótce i wtedy przywrócę tą możliwość ^^

MOŻLIWOŚĆ ZAMAWIANIA WSTRZYMANA DO MOMENTU OPUBLIKOWANIA NASTĘPNEJ NOTKI



BEAST, JUNHYUNG



Biegłaś w rękach trzymając kubek z kawą. Miałaś nadzieję, że była jeszcze gorąca, bo inaczej znów ci się oberwie. Asystent reżysera znów wyznaczył cię do tej paskudnej roboty, ponieważ sam nie chciał narażać się swojemu szefowi. Reżyser Park czekał zniecierpliwiony przeglądając nakręcone ujęcia.
- Źle, źle, źle! – krzyczał co jakiś czas a jego donośny głos niósł się echem po hali. Bałaś się do niego podejść, ale w końcu chciałaś zachować swoją posadę. Z trudem udało ci się tu dostać na pół etatu, płacili nawet dobrze i nie miałaś zamiaru dać się łatwo zwolnić.
- Pana kawa, panie reżyserze – podeszłaś do tego przerażającego człowieka i podałaś mu napój. Spojrzał na ciebie ze złością i wręcz wyszarpał ci kubek z ręki.
- Nareszcie – rzucił i upił łyk kawy. Momentalnie na jego twarzy pojawił się grymas.
- Co to ma być?! – krzyknął. – Czy ty nie wiesz, że piję tylko americano?! – poczułaś kropelki jego śliny na swej twarzy, ale nawet nie mrugnęłaś. Byłaś cała blada. Asystent wyraźnie przecież powiedział ci, że reżyser pija jedynie caffe latte.
- Przepraszam, przepraszam – gorączkowo próbowałaś załagodzić sytuację.
- Możesz to sobie wypić! – Park z impetem cisnął na ciebie kubek. Kawa rozlała się po twojej bluzce, a ty poczułaś, że łzy napływają ci do oczu. Reżyser nawet na ciebie nie spojrzał tylko odszedł wściekły. Wiedziałaś, że wszyscy się na ciebie gapią, ale po kilku sekundach wrócili do własnych zajęć. Byli przyzwyczajeni do takich scen.
- Nic ci nie jest? – poczułaś, że ktoś delikatnie dotyka twojego ramienia. Obróciłaś głowę. Przed tobą stał Junhyung, który grał główną rolę w kręconej właśnie dramie.
- Dziękuję, wszystko ze mną dobrze – odparłaś ostrożnie. Trochę zbiło cię z tropu, że zainteresował się tym wszystkim.
- Jesteś cała w kawie – spojrzał na twoją poplamioną bluzkę.
- A to nic – machinalnie dotknęłaś plamy. Jednak dobrze, że tak kawa nie była taka gorąca.
- Nie martw się, on już pewnie o tym nie pamięta – Junhyung spojrzał na reżysera, a ty podążyłaś za jego wzrokiem. Rzeczywiście, Park znalazł sobie już jakąś inną ofiarę, dziewczynę grającą pokojówkę.
- Przynajmniej tyle dobrze – odetchnęłaś z ulgą.
- Uważaj na siebie – uśmiechnął się do ciebie. – Muszę iść, bo zaraz moja scena – wyjaśnił i ruszył w stronę reżysera. Patrzyłaś za nim zdumiona. Pierwszy raz udało ci się zamienić z nim kilka słów. Od tego dnia jakoś bardziej zachciało ci się przychodzić do pracy.


Musiałaś zostać po godzinach, żeby uporządkować plan. Oczywiście tobie przyszło wsadzać do pudeł te niepotrzebne już rekwizyty. Reszta ekipy poszła się razem napić. Było już późno i chciało ci się spać. Zła byłaś na siebie, że dajesz się tak wykorzystywać. Byłaś jednak w końcu tutaj najmłodsza i najkrócej zatrudniona, dlatego nie miałaś wyboru. W pomieszczeniu było ciemno i przeszedł cię dreszcz. Pracowałaś jedynie przy oświetleniu lampki biurowej. Świetnie, producent kazał ciąć koszty i dlatego kazali ci tu siedzieć w takiej ciemnicy. Nagle usłyszałaś czyjeś kroki. Zesztywniałaś. Czy mógł być to jakiś psychopatyczny morderca? A może złodziej? Dostałaś gęsiej skórki. Chwyciłaś świecznik, który kilka minut temu włożyłaś do pudełka i schowałaś się w ciemności. Nie chciałaś gasić lampki, ale nie wyobrażałaś sobie, by pozostać w zasięgu wzroku potencjalnego oprawcy. Poczułaś, że pocą ci się dłonie, ale nadal pewnie ściskałaś świecznik. Kroki były coraz bliżej. Serce waliło ci jak oszalałe. Po kilku sekundach oczekiwania, nieznajomy w końcu zbliżył się do lampki. W końcu udało ci się dostrzec jego twarz. Z wrażenia aż upuściłaś świecznik, który z głośnym hukiem upadł na twoją stopę.
- Cholera! – zaklęłaś głośno.
- Ktoś tu jest? – Junyhung zapytał zdezorientowany.
- Ja – powoli pokuśtykałaś w jego stronę. Spojrzał na ciebie zdziwiony.
- Już prawie noc a ty jeszcze tutaj? – podszedł do ciebie.
- Jakoś tak wyszło – odparłaś zmieszana. Na twojej twarzy pojawił się grymas bólu.
- Coś ci się stało? – chłopak wyraźnie się przejął.
- Upuściłam sobie świecznik na stopę – ruszyłaś do stojącego nieopodal krzesła, a on objął cię ramieniem. Spojrzałaś na niego zaskoczona.
- Tak będzie ci wygodniej – wyjaśnił bez cienia zmieszania. W końcu dotarliście do krzesła i opadałaś na nie gwałtownie. – Jak to się stało? – zapytał. – Z tym świecznikiem? – w odpowiedzi na twej twarzy pojawił się rumieniec wstydu. Miałaś mu powiedzieć, że wzięłaś go za złodzieja? Nigdy.
- Przekładałam go tylko w inne miejsce - wymyśliłaś szybko jakąś wymówkę.
- Ale z ciebie niezdara – pokręcił tylko głową i uklęknął przy twojej stopie. Otworzyłaś szeroko oczy. Zdjął ci buta, a zaraz za nim skarpetkę.
- Ale co ty… - zaczęłaś.
- Sprawdzam czy to coś poważnego – chłopak nie dał ci dokończyć. Delikatnie dotknął twojej stopy, a serce zaczęło ci bić jeszcze szybciej niż kilka minut temu. – To nic takiego – zawyrokował. – Chyba tylko trochę potłukłaś stopę. Podniósł na ciebie oczy, a ty szybko odwróciłaś wzrok. Poczułaś, że znów się czerwienisz. On zaśmiał się na twoją reakcję. Poczułaś się jeszcze bardziej głupio.
- Dziękuję za twoją troskę – szybko schyliłaś się, by samodzielnie ubrać skarpetkę, ale wtedy uderzyłaś swą głową o jego głowę. Myślałaś, że już bardziej się nie skompromitujesz, ale jednak nie doceniłaś swoich możliwości.
- Auuu – jęknął cicho Junhyung i potarł dłonią o swoje czoło.
- Przepraszam – wyszeptałaś zawstydzona. On tylko pokręcił głową ze śmiechem. Bałaś się, że wziął cię za skończoną idiotkę.
- Masz na imię _____, prawda? – zapytał, podnosząc się na nogi.
- Tak – odparłaś zdumiona. Skąd wiedział? Pewnie słyszał jak ktoś wołał twoje imię.
- To bardzo ładne imię – powiedział całkiem poważnie, a ty znów przybrałaś kolor buraka.
- Dzięki – zdobyłaś się na jakąś odpowiedź.
- Nie widziałaś czasem mojego telefonu? – zapytał i zaczął rozglądać się wokół. – Tu jest!- uśmiechnął się triumfalnie i pomachał do siebie swym smartfonem. Wyraźnie myślał o czymś przez chwilę. W końcu widać podjął decyzję:
- Tym się zajmujesz? – głową wskazał na pudła, do których pakowałaś niepotrzebne już rzeczy.
- Tak – przyznałaś. Junhyung ruszył w kierunku pudeł i zaczął do nich pakować stos przedmiotów obok.
- Zostaw to – powiedziałaś i spróbowałaś podejść do stołu. Zajęło ci to więcej czasu niż przypuszczałaś, a chłopak zdołał spakować już kilka rekwizytów.
- Nie chcesz, żebym tu został z tobą i ci pomógł? – spojrzał na ciebie z błyskiem w oku. Poczułaś, że miękną ci nogi, ale na szczęśnie jakoś z trudem się na nich utrzymałaś. Przełknęłaś ślinę. Właściwie to raz się żyje.
- Jeśli masz czas – powiedziałaś niby zrezygnowanym tonem. W środku jednak skakałaś ze szczęścia.


Po skończonej pracy zrobiłaś sobie i twemu pomocnikowi herbaty. Chodzenie wychodziło ci już znacznie lepiej. Junhyung siedział przy stoliku, a ty czułaś, że obserwuje każdy twój ruch. Z jednej strony było to przyjemne, z drugiej jednak czułaś się strasznie spięta. Myślałaś gdzie stawiasz kroki, w jaki sposób poruszasz ręką, a nawet czy twoje włosy z tyłu wyglądają ładnie. W końcu postawiłaś przed nim kubek herbaty i usiadłaś obok. Zapatrzyłaś się w kubek. Przez chwilę trwała między wami niezręczna cisza. Czułaś, że powinnaś coś powiedzieć, ale słowa jakoś nie chciały przyjść. Powoli piliście gorący płyn. Spojrzałaś na zegarek.
- Powinniśmy już iść – powiedziałaś lekko zawiedzionym tonem.
- Wolałabyś tu ze mną zostać? –popatrzył na ciebie z błyskiem w oczach. Poczułaś się zakłopotana i tylko odwróciłaś wzrok. – Tylko żartowałem – zaśmiał się i ruszył w kierunku drzwi. Wyszliście na klatkę schodową. Zamknęłaś drzwi i zaczęliście schodzić schodami w dół. W pewnym momencie zauważyłaś, że zraniona niedawno noga ześlizguje się ze stopnia. Już myślałaś, że zaliczysz bliskie spotkanie z podłogą, kiedy poczułaś, że Junhyung chwycił cię w pasie i dzięki temu nie opadłaś. Ciepło jego ręki rozeszło się wokół twej talii. Uniosłaś głowę i spojrzałaś na niego. On odgarnął delikatnie włosy z twojego czoła.
- Ciebie chyba nawet na chwilę nie można zostawić samej – wyszeptał, a ty poczułaś, że szumi ci w głowie. Co się z tobą właściwie dzieje? – Może nie powinienem cię zostawiać – powiedział pod nosem i ujął twą dłoń. Trzymając się za ręce pokonaliście kolejne stopnie. Wyszliście na ciemną ulicę. Czekałaś, aż przyjedzie twoja taksówka a on stał obok.
- Mogłem cię odwieźć – powiedział lekko naburmuszony.
- Poradzę sobie – odparłaś nieśmiało. Nadal trzymał twoją dłoń. Puścił ją dopiero gdy wsiadałaś do samochodu. Pomachałaś mu na pożegnanie, a on tylko uśmiechnął się do ciebie i patrzył jak odjeżdżasz w dół ulicy.


Tydzień później miało odbyć się wielkie przyjęcie na cześć zakończenia kręcenia. Zamówiono wielki tort, był szampan i catering. Fanclub BEAST zasponsorował przekąski i wszyscy byli w świetnych nastrojach. Ty również tam byłaś. W końcu nieźle natrudziłaś się, by drama przekroczyła magiczne 25% oglądalności. Junhyung zebrał pozytywne opinie wielu krytyków, jako jeden z nielicznych idoli, którzy naprawdę potrafią grać. Cieszyłaś się jego szczęściem. Dodatkowo każdego dnia zagadywał do ciebie, pytał jak się czujesz, czy już lepiej z twoją nogą i czy znów czegoś nie narobiłaś. Miał cię chyba za zupełną niezdarę, ale nie przejmowałaś się tym, tak długo jak o tobie myślał. Czułaś się trochę zawiedziona, że nie udało wam się znów pobyć trochę sam na sam. Wiedziałaś, że twoje nadzieje są bezpodstawne, ale jakoś w sercu wciąż liczyłaś na to, że może jednak się uda. Na przyjęciu spojrzał na ciebie kilka razy. Kiedy ustawialiście się całą ekipą do wspólnego zdjęcia, stanął obok ciebie i radośnie uśmiechnął się do aparatu. Spojrzałaś na niego zdziwiona i również zapozowałaś, starając się wyjść lepiej niż w rzeczywistości. Było już późno gdy skończyła się cała impreza. Wyjątkowo nawet reżyser Park był spokojny i miałaś doskonały humor. Oczywiście musiałaś posprzątać, ale tym razem pomagało ci kilka osób. Kiedy właśnie wyrzucałaś kolejną tackę do worka, podszedł do ciebie Junhyung. Bez słowa włożył w twoją dłoń złożoną kartkę papieru i odszedł z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Twoje serce biło jak oszalałe, gdy rozwijałaś papier.
Za 10 minut w mojej garderobie.
Puls przyspieszył ci jeszcze bardziej. O co mogło chodzić? Sekundy ciągnęły się niemiłosiernie. W końcu jednak minął wyznaczony czas i poszłaś w stronę jego garderoby. Zapukałaś delikatnie, a on otworzył ci drzwi. Wyglądał niesamowicie. Zawsze zdawałaś sobie sprawę, że był niezwykle przystojny ale teraz jego widok zwalił cię z nóg. Ostrożnie wśliznęłaś się do pomieszczenia. Na stoliku stała ogromna pluszowa panda. Szyję przewiązana miała purpurową kokardką. Junhyung podniósł ją i wyciągnął w twoja stronę.
- Dla ciebie, Pan Panda – oznajmił z uśmiechem. Spojrzałaś zdezorientowana na maskotkę i ujęłaś ją delikatnie w dłonie.
- Dziękuję – wyjąkałaś.
- Chciałem kupić ci kwiaty, ale uznałem, że więdną zbyt szybko – wyjaśnił. Zbliżył się do ciebie delikatnie, tak, że dzielił was tylko Pan Panda. Dotknął dłonią twojego policzka. – To, że nie będziemy już razem pracować nie znaczy wcale, że nie możemy się widywać – powiedział poważnie. – Jeśli tylko tego chcesz – dodał, a w jego oczach pojawiło się zdenerwowanie. Czekał na twoją odpowiedź i bał się co powiesz. Uznałaś, że chyba najwyższy czas skrócić jego męki.
- Chcę – odpowiedziałaś krótko i w tym samym momencie wypuściłaś Pana Pandę z rąk. Upadł on na ziemię, ale ty się tym nie przejmowałaś, bo w tym samym momencie zatopiłaś usta w ustach chłopaka. W pierwszym momencie się zdziwił, ale po sekundzie na jego twarzy pojawił się wyraz radości. Przyciągnął cię do siebie i zaczął całować jak nikt inny przedtem. Oderwał się od ciebie na chwilę.
- Jednak wcale nie jesteś taką niezdarą – wyszeptał czule i wrócił do poprzedniego zajęcia.
Tylko Pan Panda czuł się w tej całej sytuacji niezręcznie. Jego niewinne oczy pierwszy raz doświadczyły bowiem tak dorosłych scen jakie miały miejsce potem.